środa, 26 lutego 2014

Odrzuty z montażowni - luty 2014

Pierwszy miesiąc istnienia bloga Round Up The Usual Suspects postanowiłem zakończyć inauguracją cyklu, w których raz w miesiącu będę pisał o tym, co z różnych względów nie załapało się na swój własny, duży wpis. Możecie się tu spodziewać krótkich recenzji i rozmaitych przemyśleń na temat popkultury, które kotłują się w mojej głowie. 

Mniej więcej tym będzie ten cykl wpisów

Foto: Lucasfilm/Paramount

sobota, 22 lutego 2014

Wódka, mutanty, stalkerzy i radiacja. O Uniwersum 2033.

Premiera kolejnej pozycji książkowej w ramach cyklu Uniwersum Metro 2033 to dobra okazja dla wrzucenia paru przemyśleń o poprzednich częściach cyklu. Zawsze chętnie sięgam po kolejne powieści z tej serii, bo ciekawej literatury postapo nigdy za wiele, a i specyficzny klimat rosyjskiego SF to coś, co bardzo mi odpowiada. Nie zmienia to jednak faktu, że różni autorzy oznaczają nie tylko odrębne spojrzenie na świat wykreowany przez Dmitrija Głuchowskiego, ale też zróżnicowany poziom. I tylko mutanty oraz promieniowanie, którego skutki leczy się tu wódką, są u każdego autora zawsze takie same - zabójcze. We wpisie pomijam Metro 2033 i Metro 2034, które zrecenzowałem kiedyś na łamach forum Bastionu i - szczerze pisząc - nie mam ochoty powtarzać mych sądów na ich temat. Jeśli więc jesteście ich ciekawi to na pewno można je jeszcze odgrzebać w czeluściach sieci. Ad rem.


Wszystkie grafiki: Wydawnictwo Insignis 

sobota, 15 lutego 2014

Odgrzewany kotlet z nietoperza - Batman: Arkham Origins na PC

Odgrzewany kotlet z założenia nie jest smaczny, a kucharz serwuje go, bo musi napełnić kiesę, a nie może podać nowego dania. Jeżeli ktoś jest wygłodniały, to i na takiego kotleta rzuci się ze ślinotokiem. Pytanie brzmi, czy tylko się posili, czy przy okazji czekają go wielkie doznania smakowe. Postanowiłem zabawić się w growego Anthelme'a Brillat-Savarina i sprawdzić, czy nowa odsłona serii Batman: Arkham jest takim właśnie kotletem. O jego jakości nasłuchałem się wcześniej mało pochlebnych wieści. Czy okazał się tylko resztkami z uczty, jaką były poprzedniczki? A może ma swój własny, niepowtarzalny aromat?


Źe niby spoiler? A czy spodziewaliście się, że w tej grze nie będzie Pana Dżej?

Foto: WB Games

wtorek, 11 lutego 2014

Na szybko: Niech żyje król!

Dołączony do wydania Blu-ray drugiej części Thora All Hail The King to bez dwóch zdań najlepszy one-shot Marvela zrealizowany do tej pory. To niecałe czternaście minut koncertu popisowej gry Sir Bena Kingsleya. Jest zabawnie. Nawet bardzo.


Foto: Marvel Studios

niedziela, 9 lutego 2014

Oscar dla najlepszego filmu 2014 - część pierwsza

Obejrzałem już połowę filmowej stawki ubiegającej się w tym roku o Nagrodę Akademii w kategorii Najlepszy film. Poniżej znajdziecie moje wrażenia i opinie. Druga część pojawi się, gdy nadrobię pozostałą piątkę, czyli najpewniej już po ceremonii wręczenia Oscarów. Uwaga: mogą pojawić się spoilery (których nie oznaczam, bo tak).

Raduj się Joaquinie Phoeniksie, albowiem zagrałeś w przezacnym filmie.

Foto: Warner Bros./Annapurna Films

Znane serie gier, w które przestałem grać (i dlaczego) #2

W poprzednim wpisie ponarzekałem na growe cykle, które to - z powodów różnych - porzuciłem po bliższym spotkaniu tylko z jedną (rzadziej kilkoma) częściami. A że przez lata giercowania trochę się tego nazbierało, więc przed wami druga (i ostatnia, chociaż kto wie) część moich wynurzeń na zadany temat. Nie zabraknie kontrowersyjnych wyborów (a na pewno chociaż jeden taki się znajdzie), a że czytelników blog winien zdobywać skandalami, toteż ten post idealnie wpisuje się w strategię promocyjną Zwyczajowych Podejrzanych, opracowaną przez wynajętą przeze mnie agencję PiAr (mrugnięcie okiem, dla tych, którym umknął sarkazm). 

Foto: insidegamer.org

piątek, 7 lutego 2014

Wesołe(?) jest życie komiksiarza, czyli "Niezwykła historia Marvel Comics".

Kiedy byłem małym chłopcem (hej!), strasznie chciałem zostać autorem komiksów. Wyobrażałem sobie, jak to tworzę kolejne opowieści o superbohaterach, którymi zachwycają się miliony zafascynowanych dzieciaków. Na przeszkodzie w podboju rynku komiksowego stanął mi dosyć prozaiczny fakt. Jaki? Ano, wykazuję się całkowitym brakiem choćby szczątkowego talentu talentu rysowniczego. Cóż, bywa. Trzeba się było pogodzić z tym, że nie będę rozdawał autografów na Comic-Conie. Lektura, wydanej niedawno w Polsce, książki Seana Howe'a dobitnie uświadomiła mi, że może dobrze się stało, bo życie autora komiksów wcale usłane różami nie jest, nawet jeśli pracujesz w słynnym Domu Pomysłów.

Foto: mła (jak widać)

środa, 5 lutego 2014

Znane serie gier, w które przestałem grać (i dlaczego) #1

Dziś branża gier to z jednej strony wielkie studia, jeszcze większe budżety i (reklamowane gdzie się tylko da) kolejne części serii AAA. Z drugiej mamy "indyki", a gdzieś pośrodku (zanikającą, ale obym się mylił) grupę tytułów mniej spektakularnych, może nie do końca doszlifowanych, ale zapewniających godziwą rozrywkę i mających w sobie coś wyjątkowego. Alpha Protocol, Spec Ops: The Line, obie części Metra, Mirror's Edge - gry, które w ostatnich latach rozłożyły mnie na łopatki, wszystkie mieszczą się w tej trzeciej kategorii. Co nie znaczy, że nie grywam w kolejne odsłony "wielkich serii", bo grywam, a jakże. Jestem im nawet w stanie wybaczyć odtwórczość i bugi, jeśli zapewniają mi sporo frajdy (tak jest właśnie z Batman: Arkham Origins, które obecnie przechodzę - wrażenia niebawem). Częściej jednak się zrażałem. Zrażałem tak mocno, że porzucałem kolejne odsłony serii, które każdy szanujący się grać znać powinien. I o tym będzie ten wpis (a raczej jego część pierwsza, bo trochę się nazbierało przez lata).



wtorek, 4 lutego 2014

Na szybko: TOP 5 brytyjskich filmów gangsterskich

Obiecałem tekścik o brytyjskim kinie kryminalno-sensacyjnym i obietnicę spełniam. Wybrałem pięć moich ulubionych przedstawicieli gatunku. Twardzi gangsterzy, jeszcze twardsi gliniarze, brudne ulice, interesy o podobnie niskim stanie higieny, mżawka i five o'clock tea - w tych filmach znajdziecie to wszystko. Gwoli ścisłości, zabraknie tu sztandarowych dzieł imć Guya Ritchie'go. Dzieją się w półświatku, ale to przede wszystkim komedie, a tu będzie mowa o gościach, którym nie do śmiechu, gdy mierzą do ciebie z naładowanego Webleya albo rzucają cię na maskę służbowej Granady 2000.


"We're the Sweeney! Get your trousers on! You're nicked!"

Foto: craveonline.com

niedziela, 2 lutego 2014

Skarby z koszyka z przecenami #1 - Doomsday

Odwiedzając markety elektroniczne w pierwszej kolejności zawsze kieruję się do koszyków z tanimi DVD. Gdzieś na dnie, między jedną polską komedią romantyczną, a akcyjniakiem z podstarzałym Dolphem Lundgrenem, zawsze kryje się jakaś perełka. Ostatnio do mojej filmoteki trafiły dwa takie "koszykowe skarby". Dziś kilka słów o dziele wyjątkowym. Doomsday Neilla Marshalla nie jest tylko rozrywką na niezłym poziomie. To przede wszystkim list miłosny do kina popularnego lat 80. ubiegłego wieku. Zapraszam na Mad Maxa w oparach szkockiej whisky.

Foto: Rogue Pictures

Być jak Jenette Vasquez

Osławiona Aliens: Colonial Marines to gra, krótko rzecz ujmując, kiepska. Od premiery mija już prawie rok, twórcy wypuścili sporo łatek (aktualnie ogrywam wersję 1.4), ale to wciąż tylko pudrowanie trupa. Dzielnych United States Colonial Marines (a przy okazji gracza) wciąż prześladują pokracznie animowane ksenomorfy, wrogowie przenikający przez ściany, mechanika rozgrywki i grafika rodem z budżetowego shootera sprzed dekady i idiotyczna fabuła, która każdego fana uniwersum Obcego powinna skłonić do popełnienia samobójstwa przy użyciu ukochanego M41A. Jedyne, co powstrzymuje mnie przed wywaleniem tego potworka z dysku to setting, udźwiękowienie i mały fragment kampanii singlowej. Ale za to jaki fragment!

Foto: PC Gamer/SEGA

sobota, 1 lutego 2014

The Usual Welcome

Major Strasser has been shot... round up the usual suspects!

Captain Louis Renault, "Casablanca".

No i stało się. Po latach odkładania na później w końcu startuję z blogiem. W dzisiejszych czasach to już nic wielkiego, ale zawsze fajnie jest zrealizować zamierzenie, które kiełkowało przez dłuższy czas, prawda?

W tytule oczywiście słowa kapitana Renaulta z końcowych scen "Casablanki". Dlaczego te właśnie? Nie wiem, po prostu bardzo lubię to właśnie zdanie - krótkie, proste, a tak dobitnie charakteryzuje przemianę bohatera. No, ale miało być o blogu.