Za nami finał pierwszego sezonu serialu Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D., nadszedł więc czas na próbę jego oceny. Produkcja startowała dźwigając ciężkie brzemię. Wszak miała stanowić telewizyjny element hitowego filmowego przedsięwzięcia, jakim jest Marvel Cinematic Universe. Po emisji kilku początkowych odcinków wydawało się, że balon oczekiwań zamiast dalej pęcznieć, szybko zamieni się we flak. Ratingi spadały, oceny również. Trudno się temu dziwić, bowiem produkcja Whedona wypadała bardzo przeciętnie. Tymczasem nadeszła premiera filmu Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz, który okazał się dla show zbawienny. Scenarzyści Agentów... w przemyślany sposób nawiązali do, rewolucyjnych dla MCU, wydarzeń rozgrywających się w obrazie braci Russo (nareszcie widać, że fabuły filmów z uniwersum mają realny wpływ na to, co oglądamy na ekranach telewizora) i tak oto serial ten zaczął wreszcie nabierać rumieńców. Można oczywiście zastanawiać się, na ile to zasługa poprawy ogólnej jakości produkcji, na ile zaś wpływ filmu, niemniej jednak poprawa widoczna jest gołym okiem. Czy jednak jest ona wystarczają, aby w przyszłym roku zapoznawać się z drugim sezonem (został już zamówiony przez stację ABC)?
Ostrzegam: są spoilery i to dosyć istotne.
Ostrzegam: są spoilery i to dosyć istotne.
Foto: Entertainment Weekly |